Quantcast
Channel: za-co-ona-sie-obrazila » siostra
Viewing all articles
Browse latest Browse all 6

Tak, tak

$
0
0

Wszystko zaczęło się od tego, że pojechaliśmy do Empiku, by kupić prezent imieninowy dla mojej siostry. W pierwotnym zamyśle miała to być płyta jakiegoś irlandzkiego zespołu produkującego raz na dwa lata zestaw przytupajek z obłędną linią melodyczną instrumentów smyczkowych. Okazało się jednak, że płyta znajdującą się w ich zestawieniu TOP50 najlepiej się sprzedających jest najprawdopodobniej także w LOW50 najlepiej dostępnych. Zdecydowaliśmy się więc kupić jej duże puzzle, wiedząc, że im bardziej skomplikowany wzór wybierzemy i z im więcej mikroskopijnych elementów będzie się on składał, tym bardziej będzie to trafiony prezent. Znaleźliśmy tysiącelementowy obrazek z płótnem Breugla, na którym widnieje kilkaset małych, pstrokatych postaci – czyli strzał w dziesiątkę. Przy okazji Żona na tej samej półce znalazła coś dla siebie – podobnej wielkości i złożoności puzzle, na których Miss Piggy z Muppet Show. Gdy wróciliśmy z powrotem do domu, zapowiedziała, że zamierza całą sobotę poświęcić na ich układanie. Mi to też nie przeszkadzało, bo na cały dzień miałem zaplanowane zajęcia na zjeździe na uczelni, natomiast na bieżąco sms-ami śledziłem jej postępy.

Na wieczór mieliśmy zaplanowane wyjście na mecz koszykówki kiedyś mojej, a teraz już naszej ulubionej drużyny. W dni meczowe staramy się wyjeżdżać na halę odpowiednio wcześniej, minimum pół godziny przed rozpoczęciem meczu, bo gdy kilka razy wybraliśmy się tam na ostatnią chwilę, mieliśmy wątpliwą przyjemność obserwować spotkanie z miejsc premium w samym rogu sali lub w ostatnich rzędach, z których oglądanie meczu nie różni się zbytnio od śledzenia relacji telewizyjnej. Gdy wróciłem z zajęć, ustaliliśmy z Żoną, że nastawię na komórce budzik na pół godziny przed planowaną porą wyjścia na mecz, żeby zdążyła się w tym czasie zrobić na bóstwo. Coś musiałem pokiełbasić ustawiając budzik, bo się nie odezwał, na szczęście trzy minuty po godzinie alarmu zauważyłem to i powiedziałem jej, żeby zaczęła się szykować. „Tak, tak” – odpowiedziała i wróciła do układania puzzli. Kilkanaście minut później przypomniałem jej o tym, że zaraz wychodzimy, a ona wyjechała do mnie z pretensją, że jej za późno powiedziałem, że ona przecież nie zdąży, że miałem przecież pilnować czasu.

A przecież pilnowałem! Dokładnie informowałem, która jest godzina, potem jeszcze informację powtórzyłem, ryzykując zarzutem, że ją popędzam i że nie pozwalam jej układać puzzli, które tak się jej spodobały. Dokładnie wykonałem to, o co mnie prosiła – a i tak prawie zebrałem po głowie. A potem się jeszcze tłumaczyłem – a przecież wiadomo, że tylko winny się tłumaczy.

I bynajmniej nie piszę tego, żeby się poskarżyć. Po prostu teraz już wiem, że puzzle to następna rzecz (po książkach), która przełącza percepcję Żony na tryb „tak, tak”, gdzie wszystko, co mówi Mąż jest tylko szumem, dobiegającym jak zza ściany.


Viewing all articles
Browse latest Browse all 6

Latest Images

Trending Articles